Tak wiem, wiem, sobota była wczoraj a ja spóźniam się już z pierwszym rozdziałem - SHAME ON ME!
Jednak to przez bardzo złe samopoczucie - przespałam praktycznie cały dzień :<
Tym samym pierwszy rozdział przybywa z jednodniowym opóźnieniem, ale mam nadzieję, że to mu nie ujmuje ;)
Zapraszam do czytania i komentowania!
pozdrawiam! Kate ;)
Lekcja pierwsza – Wprowadzenie do tematu zajęć.
Szlag by to wszystko. Człowiek się stara. Ściele rano łóżko, sprzątam za sobą, zmywam naczynia, grzecznie się odnoszę. Jestem pilną uczennicą... i za karę wyjeżdżam do Seulu do rodziny, której nie widziałam ze ostatnie... blisko dwanaście lat.
To nie tak, że nie chce jechać do Seulu. Stolica i te sprawy, elitarne liceum... SUPER. Ja po prostu boję się spotkania z ciocią i wujkiem... i z bandą moich kuzynów. Minseok, Joonmyun, Jongdae i Jongin. Ostatni kontakt mieliśmy gdy miałam pięć lat, a jedyne zdjęcie z tamtego czasu stoi na półce nad moim biurkiem. Rozkoszne dzieciaki z nas wtedy były. Wszyscy się zmieniliśmy, dorośliśmy. Przecież nawet ja nie jestem tą uroczą dziewczyneczką z dawnej fotografii. Moja mama jednak sądzi, że doskonale się z nimi dogadam. Ciocia zresztą już przygotowała mi pokój... rodzice podjęli decyzję. Mnie nie zostało nic innego jak spakować resztę rzeczy... i pożegnać się z Junniem!
-MAMO WYCHODZĘ! - krzyknęłam łapiąc w biegu bluzę.
-Gdzie znów biegniesz? KATE?
No cóż, chyba odpowiedziały jej zamykane drzwi... bo słyszałam ją przez okno... bywa. W biegu pisałam smsa do Junhonga, żeby był w domu bo bez pożegnania z nim nigdzie nie jadę. A miałam jechać już dzisiaj wieczorem, żeby rano być na miejscu. Dziękuję rodzice, że nawet mnie nie odwieziecie...
Oto ja sierota, stoję sama na peronie w Seulu czekając na moich kochanych kuzynów... a ich nie ma. Nieco się boję, sama w obcym mieście... wiem, że w niedzielę o 6 rano ludzie śpią też bym z chęcią spała... A pro po spania. KOFEINA. Z tego co wiem, za stacją była kawiarnia... może będzie teraz otwarta, ba może jeszcze w ogóle istnieje. Przecież w ciągu tych dwunastu lat mogło się tyle zmienić. Kto nie ryzykuje ten nie traci. A ile może zyskać! Kawo nadchodzę!.
Kawiarenka się rozbudowała i teraz na jej miejscu jest duża ładna kawiarnia. Na moje szczęście czynna. Co za tym idzie mogę się rozsiąść nad kubkiem porannej kawy i poczytać co się dzieje w internecie. Zaktualizować w głowie miejsce pobytu jako Seul. Chcę wrócić do Makpo.
Siadam przy stoliku pod oknem. W całej sali oprócz mnie jest może pięć osób. W zasięgu mojego wzroku, dwie studentki po imprezie, starszy pan z gazetą, mężczyzna w wieku około czterdziestki z dużo młodszą dziewczyną. Wszystko obsługuje kelnerka nie wiele starsza ode mnie. Zauważyła mnie dopiero po chwili, ale nie przeszkadza mi to.
- Dzień dobry, co podać?
- Dzień dobry. Poproszę duże latte z syropem czekoladowym. Do tego kawałek tarty z owocami i bitą śmietaną. - Dziewczyna zrobiła wielkie oczy.
- Oczywiście, coś jeszcze? Polecamy menu śniadaniowe. - Widzę, że jest naprawdę dobrze wyuczona.
- Nie dziękuję to wszystko.
Uśmiecham się gdy odchodzi i opieram się w fotelu. Sama nie wiem dlaczego zgodziłam się na wyjazd tutaj - a no tak, nie miałam wyboru. Nie zapowiada się najlepiej, a moich kochanych kuzynów wciąż nie ma... chociaż właściwie... skąd mam wiedzieć jak oni wyglądają. Na upartego adres mam zapisany w telefonie. Jeśli do godziny się nie zjawią, sama tam pojadę. Właściwie od czego są mapy, zaraz sprawdzę jak musiałabym jechać... ah to ja zjem i pójdę. Nie sądziłam, że będę mieszkać 10minut spacerem od peronu, chociaż w kawiarence nie słyszę nic z dworca.
Kelnerka z uśmiechem stawia przede mną kawę i ciasto. Dziękuję jej z uśmiechem, nawet nie wie, że właśnie ratuje mi życie. Upijam łyk naprawę dobrego latte i zaczynam żyć. Chociaż w mojej głowie kłębią się najróżniejsze myśli. Po co ja Choi Kate w ogóle przyjechałam do nieszczęsnego Seulu. Seul wciąż mi się nie podoba, mimo że mają genialne latte i boską tartę z musem truskawkowym. Chociaż jak przestanę marudzić i przyzwyczaję się.. zaaklimatyzuję się tutaj przez te kilka dni jak będę regularnie chodzić do szkoły. Przeniosłam się nagle na szczęście na początku semestru. A wszystko za zbyt późny powrót ze spaceru z Junniem, kolejny raz. Wiem, że mama go nie lubi, bo jest nieco młodszy, ale od razu wysyłać mnie na drugi koniec Korei?! Za co? Nie ważne, nikt nigdy nie zrozumie toku myślenia mojej rodzicielki...
Po wypiciu kawy, zjedzeniu genialnego ciasta i uregulowaniu rachunku przyszła pora na ruszenie tyłka i stawieniu czoła nowej rzeczywistości. Wdech wydech i do boju. Zarzuciłam na ramiona mój sweterek chwyciłam walizkę i ruszyłam. Jeśli wierzyć kawiarnianemu zegarowi było już po 8. Naprawdę siedziałam tutaj ponad dwie godziny? Rzuciłam uprzejme 'do widzenia' zrobiłam dwa kroki w przód i wpadłam na kogoś, a że to jestem JA największa fajtłapa jaką widział ówczesny świat... odbiłam się i wywaliłam, siadając na podłodze. No większego wstydu mieć nie można.
- Przepraszam, tak szybko wchodziłem, nie chciałem. Nic pani nie zrobiłem? Wszystko w porządku? - nawet nie wiem kiedy z jego pomocą podniosłam się do pionu. I wtedy do mnie dotarło. Mówiłam, że kawa i ciasto było boskie? Zmieniam zdanie, przede mną stał MŁODY BÓG WE WŁASNEJ OSOBIE. Wysoki, przystojny i ten głos... o boże. Czy można zakochać się w głosie?
- Nie, nic mi nie jest. Przepraszam również, nie patrzę jak chodzę. - Czułam jak powoli... a może nieco szybciej robię się na twarzy czerwona i już miałam nadzieję, że ten młody bóg tego nie widzi. - Pójdę już, spieszę się. Do widzenia.
Nie wiem jakim cudem się uśmiechnęłam i zaraz uciekłam. Ale głos tego chłopaka będzie mnie molestować w snach...
Moje szczęście ze skręcałam w najbliższy zaułek, oparłam się o murek, kilka głębokich wdechów i wtedy dopiero mogłam ruszyć przed siebie uspokojona. Dlaczego po świecie chodzą tacy faceci?! Pytam dlaczego?! Kolejne trzy głębokie wdechy i oto jestem przed moim nowym domem. Ciotka pewnie mnie nie pozna... co za tym idzie należy wyczarować z torebki zdjęcie, które spakowałam jako ostatnie. Przyda się, coś czuję.
Trzy głębokie wdechy – puk, puk, puk do drzwi i... cisza. A nie, ktoś idzie, serce mi zaraz stanie, a jak to nie ten dom?! Jak się pomyliłam. Otwiera mi kobieta w wieku około czterdziestki, chociaż mogłabym przysiąc, że ma niewiele więcej lat ode mnie. Mierzy mnie surowym ale ciepłym wzrokiem, jej wiek zdradzają drobne zmarszczki wokół oczu. Uśmiecham się niepewnie...
- Dzień dobry ciociu. - Moja nieśmiałość to moje przekleństwo w tej chwili. Wyciągam z kieszeni ramkę z fotografią i podaję jej.
- Kate! Dziecko drogie! Nie poznałam Cię, jaka pannica z Ciebie wyrosła. Miałaś być wieczorem kochanie. Wejdź, pewnie jesteś głodna, no chłopcy by Cię nie poznali. Jak wyrosłaś! A jakie masz długie włosy...
Takiego słowotoku to nawet ja nie dostawałam. Ciocia Kim mnie wyściskała i zabrała do pokoju. Mojego pokoju na poddaszu. Był prosty, bardzo prosty. Białe ściany, wielkie łóżko, biurko, szafa, szafki, biblioteczka. No i taki mały stolik nocny. Zostawiłam walizkę i za ciocią poszłam do kuchni. Na dzień dobry zaparzyła mi zieloną herbatę, doprawiając ją chyba nieco wanilią. Takiej pysznej herbaty dawno nie piłam.
- Zaraz będzie śniadanie. Chłopcy zawsze wstają około 9, więc wspólnie zjemy śniadanie jeśli nie masz nic przeciwko.
- Oczywiście!- Jej uśmiech był taki ciepły. Zmieniam zdanie, tu nie będzie tak źle, chyba.
- O chłopcy jak dobrze, że już wstaliście. Szybko ubrać się i zaraz będziemy jeść. Katie już przyjechała. Poznajecie ją?
Stanęłam przodem przed moimi kuzynami i stwierdzam fakt, że w życiu nie poznałabym ich na ulicy. Wyrośnięci, przystojni jak nie wiem. Okej trójka z nich była chyba tego samego wzrostu, ale ten jeden to był wyższy od nich o dobre dziesięć centymetrów. Robiłam wielkie oczy, bo naprawdę próbowałam w nich rozpoznać te dziecięce uśmieszki ze zdjęcia.
- To jest Minseokkie, obok niego stoi Jongdae. Joonmyun i najwyższy a najmłodszy Jongin. - Ciocia przyszła na ratunek.
- W życiu bym was nie poznała! Wielkoludy!
- Się odezwała. Dwanaście lat temu byłaś słodką dziewczynką. A teraz to będę musiał uważać jak gdzieś z Tobą pójdę żeby Cię nie porwali i nie podrywali za bardzo. Naprawdę jesteś moją kuzynką? Tą samą Kate z wybitym zębem?
- Mam Ci przypomnieć kto mi go wybił Jongin?
I w tym momencie wszyscy parsknęliśmy śmiechem i aż miałam ochotę ich przytulić. I chyba czytali mi w myślach bo sami się przytulili.
Minseok miał krótkie rudawe włosy sterczące we wszystkie strony i cholernie schudł. Zapamiętałam go jak taką okrągłą rybkę, a zrobił się naprawdę mega przystojny... Z tego co wiem studiował. Gdzie, dowiem się później.
Jongdae miał krótkie i naturalnie ciemne włosy, bardziej jednak wpadające w brąz niż typowo czarne. Podał się bardzo w wujka, był tak samo przystojny. Był typowym facetem, za którym pewnie nie raz obejrzałabym się na ulicy.
Joonmyun stał nieco na uboczu, miał najkrótsze włosy, brązowe- chociaż farbowane dobrze w nich wyglądał. Ale wydaje mi się, że wciąż był tym typem, który nie miesza się w sprawy innych a moja obecność była mu obojętna.
No i został Jongin. Najmłodszy a chyba najprzystojniejszy. Dłuższe czarne włosy, słodki uśmiech, którym pewnie zabił nie jedną dziewczynę. Chłopak ma zaledwie szesnaście lat a wzrostu... dostaje przy nich kompleksów.
Nie minęło pół godziny jak zasiedliśmy wspólnie do śniadania... wspólnie tzn – ja, ciocia i chłopcy. Jak dowiedziałam się nieco później wujek zostawił ich w zeszłym roku i wtedy też ciocia odezwała się do mojej mamy. Wydaje mi się, że ta historia będzie musiała poczekać na opowiedzenie. Nie naciskam, przyjdzie czas to ciocia sama się wygada.
Po śniadaniu przyszedł czas na wspólne sprzątanie i po prostu bycie razem. To było dla mnie coś całkowicie nowego. W domu nie było czegoś takiego jak 'czas wspólny', każdy żył sam dla siebie. A tutaj się rozmawiało, śmiało, było się razem. Z chęcią przystałam na takie warunki, zdecydowanie tu było lepiej niż w domu. Trzeba będzie o tym napisać potem Junniemu!
Do obiadu rozmawialiśmy o tym co się działo przez ostatnie dwanaście lat. Dowiedziałam się że Jongin uczęszcza na lekcje baletu i tańców towarzyskich. Sama kiedyś tańczyłam, ale za karę musiałam przestać. Seokkie wybrał studia dziennikarskie na Uniwersytecie Seulskim, Jongdae myślał nad zostaniem wokalistą, a Myun planował zostać ekonomistą. On zawsze był taki poukładany... No i padło pytanie kim ja chcę zostać i tu zamilkłam. Zawsze ciągnęło mnie do tańca, ale gdzie ja teraz po takiej przerwie ruszę z tańcami.. Myślę nad zostaniem aktorką, ale żeby tego dokonać – długa droga w męczarniach nieśmiałości do tego.
- Ja nie wiem, myślałam nad aktorstwem, ale to ciężki zawód i nie wiem czy bym sobie poradziła. - powiedziałam cicho chowając się w sobie.
- Taka ładna a taka nieśmiała. Noona masz Ty chłopaka? - Ten jego cholerny uśmieszek...
- Nie, mam niecałe siedemnaście lat po co mi chłopak? - I skuliłam się w sobie jeszcze bardziej.
- Słodka jesteś jak się czerwienisz, będzie trzeba Cię pilnować, bo jak zaczną Cię podrywać to sobie nie damy rady... że też nie będziesz z żadnym z nas w klasie... - Jongdae zaczął intensywnie myśleć. - Kkamjong! A ten Twój Taemin to nie jest z rocznika Kate?
- Emmm no tak. I nie mów o nim tak. To tylko mój przyjaciel... Może noona trafi do klasy z nim i jego siostrą. Wtedy Saejin będzie jej pilnować, bo Taeminowi bym nie ufał w tej kwestii...
- A może mnie ktoś oświecić dlaczego o mnie mówicie i o co chodzi? - spoglądałam na moich dyskutujących kuzynów z lekkim zdezorientowaniem. Uśmiechnęli się niemal jednocześnie i odezwał się Minsokkie.
- Nasza słodka Katie. Sama musisz przyznać, że jesteś delikatnie mówiąc bardzo ładna i do tego niezwykle nieśmiała. Domyślam się, że także nieco mało asertywna i niezbyt pewna siebie w nowym miejscu. Spokojnie, przywykniesz, odzyskasz pewność siebie i nauczymy Cię asertywności. Jednak zanim to nastanie ktoś Cię musi w szkole pilnować, żeby Cię za bardzo nie podrywali. Skoro TAK wyglądasz w jeansach i rozciągniętej koszulce to boję się wiedzieć jak wyglądasz w mundurku i ile osób będę musiał pobić za próbę zbliżenia się do Ciebie za bardzo. - O ile to tylko możliwe zrobiłam się na twarzy czerwona... takie słowa od własnego kuzyna... mamo.
- Chłopcy mają rację. Póki się nie oswoisz z miejscem trzeba będzie Cię przypilnować.
Z trudem przyznałam im wszystkim rację. W nagrodę za bycie grzeczną siostrzenicą ciocia wysłała mnie po obiedzie na spacer po okolicy z chłopakami. Żebym się zapoznała z terenem, żebym bez problemu docierała do szkoły – nie ważne, że i tak będę chodzić głównie z chłopakami... nie powiem, że takie łażenie po tych okolicach dobrze mi zrobiło. Wiedziałam, gdzie mogę biegać do sklepu, wiedziałam gdzie szukać apteki, którą drogą iść do szkoły a jak do parku. Tak park był tak blisko! To było dla mnie najważniejsze, bo gdzie najlepiej się uczyć w lato jak nie na świeżym powietrzu. Okej, okej zawsze najlepsza nauka to nauka przy kawusi. Ale kawiarnia jest dosyć niedaleko, więc można zabrać na wynos.
Jongin chwycił mnie za rękę i pociągnął lekko, najwyraźniej musiałam się nieco zamyślić. Uśmiechnęłam się, ale nie puściłam jego ręki. Czułam się bezpieczniej idąc z nim razem.
- Jak byliśmy dziećmi zawsze tak chodziliśmy. Mogę znów chodzić z Tobą za rękę?
- Jasne Jonginnie. - uśmiechnęłam się szerzej na jego propozycję. Rzeczywiście, jako dzieci najlepiej dogadywałam się z nim. Może dlatego, że jest tylko pięć miesięcy młodszy. Mieliśmy podobne charaktery, podobne pomysły. Był taki inny od braci. Ścisnęłam mocniej jego rękę. - Tęskniłam za Tobą młody, przez te lata.
- Ja za Tobą też.
Wróciliśmy do domu pod wieczór, a w kuchni czekała na nas kolacja. Ciocia Kim chyba chciała mnie rozpieścić już w pierwszym dniu. Po kolacji według grafiku zmywał Joonmyun. Oprowadzona po moim poddaszu dowiedziałam się, że mam własną łazienkę z której po całym dniu z chęcią skorzystałam. Szybko rozpakowałam część swoich rzeczy, reszta i tak miała przyjść na dniach w kartonach... kochani rodzice. Odszukałam kosmetyczkę, jakąś koszulkę możliwą do spania i moje kochane jaskrawo różowe leginsy – tak przygotowana mogłam iść się kąpać. Szybki prysznic z myciem włosów sprawił, że poczułam się jak nowo narodzona... ale jednocześnie dopadło mnie takie straszne zmęczenie. Wyszłam z łazienki w mojej nietypowej piżamie i zastałam tam ciocię.
- Przyniosłam Ci mundurek. Rano włożysz go do szkoły, kochanie. A teraz zmykaj spać. Jonginnie pójdzie z Tobą dopełnić formalności.- Pocałowała mnie w czoło i skierowała się do drzwi. - Ah, zapomniałabym. Jakby Cię w szkole pytali o rodziców. Teraz ja jestem Twoim opiekunem prawnym, skarbie. Słodkich snów.
- Dobranoc Ciociu.
Więc teraz nie mam rodziców a opiekuna prawnego. Chwyciłam mojego pluszowego królika i ledwo dotknęłam poduszki zasnęłam...
- Nie ma szans, nie pójdziesz tak do szkoły! Mamo, zrób z nią porządek!
- Minseok oppa, a jak mam iść skoro to mój mundurek? - Zaśmiałam się spinając włosy w wysoki kucyk.
Ciocia wręczyła wszystkim przygotowane drugie śniadanie i poszła zająć się pracami ogrodowymi. Seokkie wyszedł z domu jako pierwszy tłumacząc się jakąś pracą semestralną. Z korytarza usłyszałam niewyraźne wołanie Joonmyuna, na które Jong zerwał się z miejsca. Po chwili trzasnęły drzwi a sam chłopak biegł w kierunku dwóch idących powoli chłopaków, zapewne z jego klasy. Miałam jeszcze chwilę by posiedzieć przy oknie i dopić herbatę, w tym czasie widziałam trzech wychodzących moich kuzynów i wciąż czekałam na najmłodszego. Zszedł moment później poprawiając krawat. Uśmiechnęłam się niepewnie i chwytając torebkę ruszyłam się z wygodnego krzesła. Zawiązałam na nogach trampki i gotowa byłam do wyjścia. Kolana miałam jak z waty... taka zestresowana to ostatnio byłam chyba w podstawówce na turnieju ogólnokrajowym. Młody chyba widział moje nerwy bo jak tylko wyszliśmy przed dom chwycił mnie za rękę i uśmiechnął się tak... pocieszająco. Podniosło mnie to na duchu. Chociaż na chwilę. Szkoła mieściła się dosłownie dwie ulice dalej. Przystanęłam zanim dałam radę wejść do środka. Chłopak zaprowadził mnie do pokoju nauczycielskiego, ale tam musiał zostawić mnie samą.
Chryste. Stres mnie zjadł, na szczęście uprzejma pani Jung wspierała mnie i wszystko spokojnie wytłumaczyła. Miałam czekać na nią przed salą klasy 2-C, jak się tam dostanę... Jongin jeden wie. Wyszłam ściskając w dłoniach plan zajęć i jakieś papiery do podpisania dla cioci. Pierwsze co zrobiłam po wyjściu to przytuliłam mojego zdezorientowanego kuzyna.
- Czyli to prawda, że Kai przyszedł do szkoły z dziewczyną. No nie wierzę. Kai kiedy zmieniłeś orientację? - Przed nami stanęła dziewczyna w długich farbowanych na blond włosach, co bardzo jej pasowało.
- To tylko moja...
- Tak wiem, wiem. W jakiej klasie jesteś?- tym razem zwróciła się typowo do mnie.
- W 2-C...
- Czyli ze mną. Lee Saejin. Muszę przedstawić Cię Hanie... szuka nowej modelki.
- Saejin noona. Zaopiekujesz się Kate nooną? Twojemu bratu nie ufam... - jeśli wzrok by zabijał to mój biedny kuzyn leżałby trupem.
- Jeszcze pytasz? Jest taka śliczna, że te harpie zaraz by ją rozszarpały. Zajmiemy się nią z Haną... Więc gołąbeczki jak porywam pannę młodą na zajęcia. A właśnie Kai, wpadnij potem Taemiś Cię szuka. Na razie!
Zostałam porwana od swojego towarzysza i potulnie szłam za Saejin. Milcząc i buracząc. Zadzwonił dzwonek a z klas zaczęli wypływać uczniowie z 'zerówek' czyli zajęć dodatkowych. Podniosłam wzrok i w tłumie mignął mi mój kuzyn w towarzystwie kilku chłopaków i dziewczyn. Blondynka zatrzymała się przed klasą. A ja o mały włos na nią nie wpadłam. Zdezorientowana zauważyłam, że patrzy się na mnie całkiem spora liczba osób więc skuliłam się w sobie, przeklinając to, że spięłam rano włosy w kitkę.
- No więc moi drodzy. Plotka okazała się prawdą. Kai przyszedł do szkoły z dziewczyną. To jest Kate i od dzisiaj jest z nami w klasie. - uśmiechnęła się do mnie mało pocieszająco, a ja próbowałam wymusić jakiś uśmiech, grymas przypominający uśmiech... whatever. - Więc teraz tak. Ten głupi rudzielec to mój brat Taemin. - Spojrzałam na wskazanego chłopaka. Całkiem słodki jak na 'głupiego rudzielca'. - Obok niego jest Kyungsoo, nasz przewodniczący i Zitao, nasza pandzia. - Posłała mu jeden z najsłodszych uśmiechów. - Tu jest grupa uczniów, których nie musisz kojarzyć, ale pewnie i tak ich w końcu zapamiętasz, w końcu są z nami w klasie. A obwieszona aparatami i obiektywami w kącie siedzi Hana. Pochodzi z Japonii i ma niezłego świra na punkcie robienia zdjęć, w czym jest totalnie genialna. HANA! Mam dla Ciebie nową modelkę. Kate, DZIEWCZYNA KAIA. - ostatnie podkreśliła tak dobitnie, że aż zadzwoniło mi w uszach... chwila. Jaka dziewczyna?
- Em... Jongin to nie mój chłopak...
- Jasne, każdy się tłumaczy.
Z opresji wyrwał mnie dzwonek na lekcje. Cała grupa uśmiechając się niepewnie weszła do klasy zostawiając mnie na pustoszejącym korytarzu. Kilka sal dalej za drzwiami znikał Jongdae. Więc przynajmniej on jest blisko. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Nauczycielka przybyła po niecałych dwóch minutach, zapraszając mnie do środka. Błagam niech jakaś ławka z tyłu będzie wolna, najlepiej przy oknie... Ostatnia ławka przy drzwiach jest cała wolna. Zawsze jakaś nadzieja. Profesorka sprawdziła listę obecności i poprosiła, żebym sama się przedstawiła. Jak się nazywam, skąd jestem, jak długo tu jestem i co robię w wolnych chwilach...
- Cześć, Nazywam się Choi Kate. Pochodzę z Makpo, do Seulu przyprowadziłam się dosłownie wczoraj rano. W wolnych chwilach czytam książki, chodzę na spacery i uczę się... - oficjalnie zabrzmiałam jak kujon. Prawda jest taka, że jestem kujonem bo nie mam znajomych.
- Tak. Miło nam Cię poznać. Zajmij miejsce... Hmm, Komatsu, miejsce obok Ciebie jest wolne prawda?
- Tak, pani profesor. - odezwała się dziewczyna w krótkich czarnych włosach, w której rozpoznałam Hanę z korytarza.
- Więc usiądziesz z Haną. A teraz zapiszemy temat nowych zajęć...
Poczłapałam do miejsca na środku sali czując na sobie wzrok wszystkich. Gdy wypakowałam podręczniki przede mną leżała karteczka.
' Hana jestem, początkujący fotograf. '
Uśmiechnęłam się do niej i odpisałam szybko i krótko ' Katie.' Podsunęłam jej kartkę i zabrałam się za robienie notatek. Chwilę później poczułam jak dziewczyna wsuwa mi kartkę pod zeszyt.
' Jakieś plany na sobotę?' Wywróciłam oczami. Dopiero co przyjechałam, hello. ' Nic mi nie wiadomo.' Oddałam znów kartkę Japonce. Nie zdążyłam napisać nawet trzech zdań dyktowanych przez profesorkę, jak 'rozmowa' wróciła do mnie. ' W takim razie porywamy Cię z Saejin na sesję. Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie. Tylko nie planuj już niczego na sobotę. Jak nie oddam tej sesji to zawalę robotę i kurs. Bądź moją modelką ♥' Uśmiechnęłam się pod nosem. Nie odpisałam i zajęłam się robieniem notatek. Czułam, że i tak w tej sprawie dopadnie mnie na przerwie.
Dzwonek moje zbawienie. Ledwo z klasy wyszła profesorka wślizgnął się do niej Jongin. Podszedł jak gdyby nigdy nic i najzwyczajniej na świecie przy wszystkich przytulił. Spłonęłam tam i wtedy.
- I jak wytrwałaś pierwszą godzinę noona? - Ten jego uśmieszek to ja mu spędzę z twarzy.
- Jakoś... Bo wszyscy myślą, że...
- KAI! Słuchaj ja potrzebuję w sobotę Twoją dziewczynę do sesji. Ja Ci ją porwę, okej? Oddamy z Saejin w jednym kawałku bez żadnych uszczerbków!- Hana zaczęła robić słodkie oczka do mojego kuzyna, aż zachciało mi się śmiać. - Gdzie Ty w ogóle znalazłeś taką dziewczynę? Zresztą nieważne. Przyprowadzisz ją w sobotę tak na 11 do Saejin? Bardzo proszę, Kaaaiiii. Obiecuję zostawić Twojego brata przez jakiś czas w spokoju.
- A bo mnie akurat Xiumina szkoda. Przyprowadzę ją. Cieszę się, że już się dogadujecie. A teraz wybaczcie zaraz mam zajęcia ze starym Lee... Nienawidzę wuefu z nim.. Narazie! Trzymaj się noona! - i na odchodne cmoknął mnie w policzek. Uduszę... zabiję.
- Policzymy się w domu smarkaczu...
- Mieszkacie już razem? Wow.
No i tak przepadłam w tłumaczeniach, nie było sensu tłumaczyć, ze to tylko mój kuzyn i tak nikt mi nie wierzył.
A najśmieszniejsze jest to, że właśnie tego dnia poczułam pierwszy raz jak to jest mieć znajomych. Tak zaczęła się moja przygoda w Seulu...
Leżę w ciepłym łóżeczku. Czytam. I ciesze się jak głupia XDD bo pierwszy rozdział, bo akcje Kaia.. bo wszystko! ♡ Teraz będę zdychac i czekać na następna notkę. Loffkey
OdpowiedzUsuńW końcu jakieś ff, w którym główna bohaterka nie przeprowadza się z Polski do Korei *-* Dziękuje Ci za to!
OdpowiedzUsuńDomyślam się któż to w tej kawiarni na Kate wpadł i wyczuwam tu jeszcze paring Tae i Kaia hyhy :3 Choć może okazać się to mało trafne... ;-;
Po pierwszym rozdziale daje trzy razy tak i czekam na kolejne :3
Hwaiting! ♡
Hyhyhy, ja też się jaram tym rodziałem ;D Jestem ciekawa, czy nas zaskoczysz? :3
OdpowiedzUsuńa ogólnie to ♡
supcio! czekam na następną notkę =^.^=
OdpowiedzUsuńjaaa Kai, podstępna żmija xD nie zniosłabym mając Kaia za kuzyna, ani nikogo z rodziny, bo by mnie oskarżyli o molestowanie haha
OdpowiedzUsuń