niedziela, 19 kwietnia 2015

Lekcja czwarta - interpetacja.

PADAM NA KOLANA PRZED WAMI I BŁAGAM O WYBACZENIE
w związku z 2tygodniowym opóźnieniem ;;;;;;;;;;;;
Mój komputer strzelał fochy, ale nareszcie się zrozumieliśmy.

Oczywiście następna notka zgodnie z planem, w pierwszą sobotę maja!
A tym czasem zapraszam was do czytania :)


Ten wpis dedykuje moim trzem wiernym czytelniczkom, moim prawdziwym przyjaciółkom - bez których życie było by ciężkie i nudne.
To wy dajecie mi siłę i wenę do dalszego pisania.
Milka, Dorota i Angie.
Dziękuję <3 Lekcja czwarta – interpretacja.

Droga do domu bliźniaków Lee minęła mi o wiele szybciej niż tego chciałam. Zdecydowanie. Z tego co mówiła mi Sae powinniśmy iść dobre pół godziny... a dotarliśmy na miejsce w niecałe piętnaście minut. Nogi miałam jak z galarety i nie chętnie puściłam rękę kuzyna, który jakoś dodawał mi otuchy. Wiedziałam, że po przekroczeniu progu mieszkania Saejin będę stracona i nawet zakręcony Taemin mi nie pomoże, na jego siostrę i Hanę nie było mocnych...
- Saejin, Ty chyba żartujesz. Ja tego nie włożę. Nie ma szans!
- Bardzo mi przykro Kate, ale tak. Ubierzesz to i pójdziesz w tym do parku.
- Wyglądasz w tym jak elficka księżniczka. Będziesz idealną Panią Wiosną!
Zabrakło mi słów na odpowiedź i strój który przygotowała dla mnie Sae. Zielona długa suknia z 'milionem' warstw lejącego się delikatnego materiału z szerokimi, długimi rękawami. Wierzcie mi lub nie Arwena by nie pogardziła, ba! Sama Galadriel by z chęcią ponosiła.
Nie powiem – suknia była piękna, celtycka, dopasowana. Elficka. Przegrałam tę walkę i nie było szans na zmianę ich wizji. Lee zrobiła mi delikatny makijaż, włosy zakręciła na lokówce i w piękne loki ( okej, mam słabość do loków – uwielbiam mieć loki) wpięła mi żywe kwiaty a całość 'ukoronowała' przepięknym wiankiem.
- Taeyeon, weź też diadem, ten drobny srebrny. Jak zamienimy wianek na diademik to naprawdę będzie księżniczką.
- Jasne, to co dwie sesje za jednym zamachem? - Blondynka uśmiechnęła się pakując do torby kosmetyki.
- Taeyeon? - Zmierzyłam obie wzrokiem.
- Są prawie, że identyczne a Saejin ją uwielbia. - Hana jedynie wzruszyła ramionami. Okej nie wnikam.
Po prawie dwugodzinnym przygotowywaniu mnie do zdjęć dziewczyny zawołały Kaia i Taemina na ocenę, a ja marzyłam tylko o tym, żeby jak najdalej uciec i im się nie pokazywać. Nie przyzwyczaiłam się do prawienia mi komplementów ani do modelingu, to wciąż mnie mnie przyprawiało o zakłopotanie. Przez kolejne piętnaście minut próbowałam przekonać dziewczyny, że robienie mi zdjęć to zły pomysł – a tak właściwie nie miałam zamiaru tak przebrana wychodzić do ludzi. Zgodziłam się wyjść dopiero gdy zostałam zapewniona, że po sesji dostanę najlepsze macchiato w mieście ( i muffinkę w gratisie). Ledwo weszłyśmy do parku Hana zaczęła wyżywać się artystycznie względem mojej osoby a jej zadania i muszę przyznać, że chodzenie wśród kwiatów, traw i drzew było całkiem fajną zabawą. Nawet nie wiem kiedy Komatsu stwierdziła, że ma to jedyne i wyjątkowe zdjęcie – zapomniałam się, że ona w ogóle je robi. Może modeling nie jest taki zły, a może to po prostu Japonka nie jest tak wymagająca jak Ci fotografowie do których prowadziła mnie mama w turniejowych sukienkach. Całkiem możliwe, że to przez to, że potraktowałam to nie jak sesję a zabawę z dziewczynami, Tak czy siak, jak kolwiek by na to nie patrzeć – spodobało mi się pozowanie Hanie.
- No to teraz na obiecaną kawę. - Zatrzymałam się wpół kroku patrząc na obie.
- Ale, że teraz? Tak jak jestem ubrana? Żartujecie, Hana błagam...
- No tak, przecież w kawiarni też muszę zrobić Ci zdjęcia, szef chce 'Wiosnę w kawiarni'.
- O TYM NIE BYŁO MOWY! - Dwa kroki w tył, mimo że i tak byłam na stracone pozycji.
- No Katie, proszę. - Widziałam i słyszałam serduszka w jej wypowiedzi. Cukrzycy można od tego dostać, od bycia tak cholernie słodkim.
- Za to Hana, dostanę drugą kawę, albo nie wiem...
- Czego tylko zapragniesz! - Serduszka naprawdę latały wokół niej. Jestem za dobra dla tej dziewczyny. Minseok miał rację, jestem mało asertywna.
W śmiechu i dalszych zdjęciach zawędrowałyśmy do kawiarenki obok stacji kolejowej. Czyżbym miała szczęście mieszkać obok najlepszej kawiarni w Seulu?
Usiadłyśmy w przeszklonej, zakwieconej części kawiarni ( coś na zasadzie ogrodu zimowego, ale szczerze przyznaję, ze ten był naprawdę urokliwy) i przyciągnęłyśmy wzrok wszystkich klientów. Saejin od razu zajęła się poprawianiem mi włosów i makijażu, a Hana zniknęła zapewne porozmawiać z szefem. Czekałyśmy na nią kilkanaście minut rozmawiając o pierdołach, bo jakby na to nie patrzeć, znałyśmy się dopiero kilka dni. Japonka wróciła uśmiechnięta od ucha do ucha a za nią przyszedł niemożliwie przystojny kelner niosąc dla nas kawy.
- Dziękuję Ci Hongbin. - Chłopak uśmiechnął się. Chyba polubię tę kawiarnię bardziej co rusz spotykam tutaj przystojniaków. - A właśnie, Binnie nie poznałeś jeszcze naszej nowej znajomej. Przyjechała dopiero w zeszłym tygodniu. - Dlaczego musiała zwrócić się do mnie, kiedy moja twarz płonie.- Kate, poznajcie się. Hongbin jest jednym z dwóch tutejszych kelnerów.
- Bardzo miło mi Cię poznać Kate. - Głos Hongbina był równie cudowny co on sam. - Mam nadzieję, że będziemy się tutaj często widywać. - I ten uśmiech... i dołeczki. Umarłam!
- Ja też mam taką nadzieję. - wow, ja naprawę się odezwałam.
- A teraz wybaczcie, muszę wracać do pracy.
Mój cudowny Hongbin z uśmiechem nas opuścił i zostawił mętlik w mojej głowie...
Czułam, że moje policzki płoną, a ten chłopak będzie kolejnym który będzie nawiedzać moje sny, równie często co ten, którego spotkałam tydzień wcześniej. Ta kawiarnia została moim ulubionym miejscem, chociażby ze względu na przystojniaków... I oczywiście ze względu na przepyszne latte – które podane przez tego chłopaka było jeszcze lepsze.
- Kate, nie zakochuj się w Fasolce. Jeszcze nie znalazła się taka co by mu przypasowała. - Hana z Saejin chichotały a ja zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona o ile było to możliwe.
- Jeszcze nie znalazł się taki co by mi przypasował, więc nie wiem o czym mówicie. - Schowałam się za swoim kubkiem i starałam uspokoić.
Hana wróciła do robienia zdjęć, śmiałyśmy się i plotkowałyśmy w kawiarni jeszcze przez dwie a może i trzy godziny, czas biegł tak szybko, że nie zwróciłam na to uwagi.
Pożegnałyśmy się z szefem ( i Hongbinem) i ruszyłyśmy w drogę powrotną do domu bliźniaków Lee, gdzie zostawiłam swoje rzeczy i kuzyna.
Kai z Taeminem dawno już skończyli trening i najzwyczajniej w świecie grali na konsoli, śmiejąc się z znanych tylko im powodów.
Przebrana w swoje rzeczy zeszłam na dół, gdzie o dziwo Jongin już na mnie czekał, więc pożegnałam się z bliźniakami i Haną (która została do wieczora chcąc wybrać najlepsze zdjęcia z Sae) i ruszyliśmy przed siebie.
Trzymając się za ręce rozmawialiśmy o minionej sesji, treningu młodego i o innych mało istotnych rzeczach. Tym razem droga była dłuższa, ale jakoś mi to nie przeszkadzało, jemu najwyraźniej też.
Tuż po powrocie na moim mailu znalazłam informację od Junniego.
' Nie będzie mnie w tym czasie w Makpo. Odezwę się wkrótce. J.'


~~*~~

- Kate! Kate!
- Co się dzieje?
- Musimy iść dzisiaj po szkole do kawiarni!
- Hana. Akurat dzisiaj? - wywróciłam oczami i odwróciłam się z powrotem do szafki.
- Twoje zdjęcia już wiszą. - Ponownie wywróciłam oczami chowając podręczniki do środka. - No i Hongbin o Ciebie pytał.
- . . . - Wstrzymałam na chwilę oddech i próbowałam ukryć fakt, że w duchu cieszę się jak dziecko. - Ale ja mam zajęcia po południu, o 17...
- Wrócisz do tego czasu do szkoły... Proszę. - Oczy jak u kota ze Shreka i ton jej głosu nie działały tak jak informacja o Fasolce.
- Jeśli przez Ciebie spóźnię się na balet....
- Funduję kawę.
- Idziemy już? - spojrzałyśmy po sobie i parsknęłyśmy śmiechem jednocześnie. Hongbinie... nadchodzę.

~~*~~

Mogłam się spodziewać tego, że jeśli wyjdę z Komatsu i Lee na kawę po szkolę to wrócić na zajęcia będzie ciężko. Z kawiarni biegłam jak na wyścigi, ale czego nie zrobi się, żeby spotkać przystojnego kelnera, który dodatkowo zaprasza Cię na randkę i daje swój numer. Do szatni wbiegłam na piętnaście minut przed rozpoczęciem zajęć. Cóż można było rzec, że rozgrzewkę mam za sobą, mimo to nauczycielka nie była łaskawa. Przez dwie godziny torturowała mnie podstawowymi krokami i pozycjami baletowymi. Musiałam być perfekcyjna i idealna w każdym calu, na każdym milimetrze ciała. Kręgosłup już mnie bolał, palce krzyczały wciśnięte w puenty a ja miałam ochotę po prostu się rozpłakać. Sama chciałam wrócić do baletu... Cierp ciało, jak żeś chciało.
Głos pani Seo wrył mi się głęboko w czaszkę, ale mimo to, nie potrafiłam się skupić. Po sali krążył mężczyzna w średnim wieku, kojarzyłam go z korytarza, to pewnie jeden z prowadzących zajęcia, może jakiś nauczyciel... Przyglądał się nam, obserwował, coś notował w swoim zeszycie. Czułam się przy nim źle, zawsze gdy spoglądał w moją stronę coś zrobiłam nie-tak jak powinnam. Byłam wtedy nieidealna. Po raz pierwszy cieszyłam się kiedy prowadząca ogłosiła koniec zajęć. Wybiegłam z sali nie zwracając uwagi na innych, chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu, pogadać z Jonginem, położyć się spać. Zapomnieć o przerażającym i przeszywającym wzroku tego mężczyzny.
W domu jak zwykle usiedliśmy do wspólnej kolacji, rozmawiając jak zawsze na błahe tematy.
- Kate, Kochanie, mam do Ciebie ogromną prośbę. - Ciocia zwróciła się do mnie znad filiżanki wieczornej herbaty.
- Tak, słucham.
- Po Twoim powrocie z Makpo, będę musiała na jakiś czas służbowo wyjechać.- uśmiechnęła się do mnie jakoś tak, pocieszająco.- Chciałbym, żebyś zaopiekowała się chłopakami.
- Dobrze, nie mam problemu, a na jak długo Ciocia wyjeżdża? - opiekować się nimi to nie było jakieś specjalne zadanie.
- Jadę na szkolenie do Chin, jakieś cztery, góra pięć tygodni. - Pobladłam.
- Jasne... jakoś sobie poradzę.

Resztę wieczoru przesiedziałam z ciocią, która opowiadała mi o swojej pracy, szkoleniu i o opiece nad chłopakami. Bardzo cieszyłam się, że ma do mnie zaufanie, nie wiedziałam dlaczego, aż takie duże. Nie widziała mnie ponad dziesięć lat, nie utrzymywałyśmy żadnego kontaktu, a ona tak po prostu zostawiła mi na głowie dom na miesiąc. Czułam, że to będzie ciekawa odskocznia od szarej rzeczywistości... o ile życie w Seulu można było nazwać szarą rzeczywistością.

~~*~~

W czwartkowy poranek ponownie do szkoły miał zabrać mnie Chen z racji wspólnych zajęć na sali gimnastycznej, tym razem Jongin szedł razem z nami. Przed bramą ponownie czekał jedynie Baekhyun.
- Cześć wam. Słuchajcie od razu sprawa! IMPREZA JEST!
- Tak Bekon wszyscy wiedzą, że robicie z Tao urodzinową imprezę stulecia. - Jongdae próbował udawać znudzonego, jednak słowo impreza działało na niego bardzo pobudzająco.
- Oj ChenChen, nie bądź taki. Zbierasz braci i uroczą kuzynkę i widzimy się w sobotę wieczorem u mnie. - Czy on wspomniał o mnie?
- Ja w piątek wieczorem razem z Jonginem jadę do Makpo po resztę rzeczy...
- Kate ranisz moje uczucia. Moje i Zitao. - Uśmiechnęłam się przepraszająco.
- Cieszę się, że mnie zapraszasz seonbae, ale naprawdę muszę pojechać na ten weekend do rodziców. Gdybym miała wybór z chęcią bym przyszła.
- W takim razie...- Baekhyun zatrzymał się przede mną zdecydowanie za blisko. - Musisz mi obiecać dwie rzeczy.
- T-tak?
- Po pierwsze skończysz z tym 'seonbae'. Mów mi Baekhyun, Baek, Becon... jak chcesz tylko nie seonbae. A po drugie jak wrócisz z Makpo to idziemy całą ekipą na piwo!
- Em... no ok... jak ciocia pozwoli...
Tym stwierdzeniem wywołałam falę śmiechu. Chen przypomniał, że ciocia wyjeżdża na bardzo długo, co za tym idzie, że można imprezę odbić w późniejszym terminie. Na nic zdawało się być moje ' Ja się mam zajmować domem, mam was pilnować, żadnych imprez w domu OPPA!', ze spuszczoną głową dotarłam do szkoły próbując w głowie ułożyć plan powstrzymujący moich kuzynów od dzikiej imprezy.
Ledwo znalazłam się pod szatnią dopadł mnie Tao, powtarzający tą samą śpiewkę co Baek, że impreza, że muszę być i że teraz jest zraniony. Wywróciłam oczami obiecując spotkanie w innym terminie i pamiątkę z Makpo.
Ledwo Tao poszedł się przebierać dorwała mnie Saejin pytając o Bakehyuna.
- Jeśli Ci się podoba to czemu do niego nie zgadasz? Saejin z Twoim temperamentem nie powinnaś mieć problemów.
- Kate, to nie takie proste. - wciągnęła mnie do szatni zresztą klasy. - On nie wie o moim istnieniu, a z Tobą rozmawia jakby Cię znał od lat.
- Unnie. - wywróciłam oczami wyjmując z torby koszulkę na wuef. - Gada ze mną bo jestem kuzynką Jongdae i chodzę z nim do szkoły raz w tygodniu. Nic więcej. - Schyliłam się po spodenki i kontynuowałam. - A poza tym. Nie wierzę, że Baek nie wie o Twoim istnieniu.- Do szatni weszłam dziewczyna, którą kojarzyłam z zajęć baletu.
- Em... szukam Choi Kate z 2c. - Wyprostowałam się podczas gdy wszystkie dziewczyny spojrzały na mnie.
- To ja... o co chodzi.
- Ubierz mundurek i chodź ze mną. Seo seonsaengnim prosi na rozmowę. Powiedziała, że usprawiedliwi Cię u Lee seonsaengnim. Zaczekam na zewnątrz. - Uśmiechnęła się i wyszła.
- Wrócimy do naszej rozmowy Saejin, a póki co.. do zobaczenia.
Ponownie przebrałam się w mundurek i wyszłam z szatni, gdzie czekała na mnie dziewczyna. Wyglądała na młodszą ode mnie i była bardzo milcząca. Przez całą drogę nie odezwała się do mnie słowem a mnie nerwy skręcały od środka. Co takiego zrobiłam, że byłam wzywana do nauczyciela w trakcie lekcji. Zawsze byłam wzorową uczennicą i taka sytuacja wcześniej nie miała miejsca.
Gabinet Seo znajdował się tuż obok sali baletowej, był niewielki, jasny i przyjemny. Ale Profesor Seo nie była w gabinecie sama. Na kanapie pod oknem siedział mężczyzna w średnim wieku, ten sam, który obserwował ostatnie zajęcia z baletu. Nogi się pode mną ugięły... no bo Kim jest ten facet i czego ode mnie chce.
- Witaj Katie, usiądź proszę. Poznaj pana Cha. Jest u nas instruktorem na zajęciach teatralnych, pewnie zauważyłaś jego obecność na ostatnich zajęciach.
- T-tak.
- Otóż chciałem zaprosić cię na zajęcia teatralne. - Nauczyciel wstał i podszedł bliżej mnie. - W piątki od szesnastej do dziewiętnastej trzydzieści. Miałbym dla Ciebie idealną rolę.
- Nie, dziękuję, ja się do tego nie nadaję. Może w innym terminie.
Chciałam już stamtąd wyjść, czy ta sprawa nie mogła poczekać? Wolałabym być teraz na wuefie i robić z siebie idiotkę niż słuchać pana Cha i pani Seo próbujących wytłumaczyć mi na czym polegałaby moja rola. Faktycznie opcja kusiła, ale musiałam ją na spokojnie przemyśleć.
Po złożeniu obietnicy, że sprawę przemyślę mogłam wrócić na zajęcia. Nie miałam ochoty wracać na salę gimnastyczną, gdzie zajęć zostało mi niecałe pół godziny więc skierowałam się prosto na biologię. Miałam chwilę na pierwsze przemyślenia. Wiedziałam, że nawet jeśli się zdecyduję to nie pójdę na najbliższe warsztaty, bo wyjeżdżam do Makpo, być może pójdę raz. Na próbę.

~~*~~

Droga do Makpo minęła nam w ciszy. Kai pilnował mnie, kiedy spałam. Praktycznie nie rozmawialiśmy, oboje byliśmy zmęczeni dniem w szkole, minionym tygodniem i ogólnie wszystkim. Nie potrzebowaliśmy rozmawiać, cieszyliśmy się swoją obecnością. Jongin doskonale wiedział, że powrót do rodziców, nawet na chwilę jest dla mnie udręką. To właśnie dlatego pozwolił mi odpocząć podczas podróży.
Obiecaliśmy sobie, że spakujemy wszystko możliwie szybko i o ile będzie się dało, wrócimy wcześniejszym pociągiem. Droga ze stacji do domu była męcząca, nie chciałam tam wchodzić nawet na minutę. Obiecałam Młodemu, że podczas gdy ja będę pakować ciuchy on odeśpi nockę.
Stanęliśmy przed drzwiami, dwa głębokie wdechy, mocniejszy ścisk dłoni... Krótki urwany sygnał dzwonkiem.
Spodziewałam się wszystkich – Babci, mamy, Hyun-su, nawet dziadka.
Wszystkich oprócz niej.
Słodka, urocza i jak zwykle prześliczna Nam Danbi.
- Katie, jak miło Cię widzieć. Joo unnie mówiła, że dzisiaj przyjedziesz. Wejdź do środka. Napijecie się czegoś?
Czy ten dzień mógł zacząć się gorzej?

4 komentarze:

  1. FASOLEK!!!!!!! Jeeee :D
    jakieś zmiany tu widzę heheh. Dzikie romanse /szept/ i tak wiem jak się to skończy xD
    dzika Hana przypomniała mi ze trzeba będzie się wybrać w plener póki kwiatuszki rosną. Nie można zmarnować okazji.
    już się nie mogę doczekać tego sajgonu kiedy ciotka wyjdzie i Chen zrobi imprezę :vvvvvv bo coś odwali na pewno xD

    OdpowiedzUsuń
  2. frsajghagjakhfasolekhgaghagkahreimprezautaosarangsarangfksehngska
    ~makne2k15

    czekom na wincyj

    OdpowiedzUsuń
  3. wow, na taką imprezę do Baeka i Tao chętnie bym się wybrała ;)
    nie mogę się kolejnej notki doczekać

    HWAITING~~

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też nie mogę się doczekać imprezy Tao i Baeka :D :D
    love <3

    OdpowiedzUsuń