Witam ponownie!
to już kolejna notka na którą was serdecznie zapraszam. Sprawdźcie też bohaterów! CO rusz coś nowego tam znajdziecie! ;)
Ten rozdział dedykuję mojej kochane Maknae, która ma dzisiaj urodziny ♥
Maknę kochana! Wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia, szczęścia, miłości, SehunTeam ( ;p ). Biasa za męża, kolejnego jako kochanka i kilku nastu następnych jako przynajmniej przyjaciół ♥
żebyś zawsze była uśmiechnięta i taka jak jesteś- bo jesteś cudowna i Cię kocham ♥
CIEPIA SARANGIEM ♥
zapraszam do czytania :)
p.s. Komentarze was nie gryzą, a mnie budują do dalszego pisania!
Lekcja trzecia – écarté*.
Kto zaświecił słońce? I kto pozwolił budzikowi tak głośno grać? Przetarłam sklejone powieki i siłą woli zwlekłam swoje zwłoki z łóżka, żeby ogarnąć się przed śniadaniem. Zamorduje Kaia... zasiedzieliśmy się w nocy, zapominając, że mamy środek tygodnia, idziemy do szkoły, a ja zaczynam lekcje od trzech godzin wuefu. Oh god...
W kuchni wszyscy w doskonałym nastroju, brakuje tylko najmłodszego Kima... pewnie jeszcze śpi.
- Kate kochanie, pójdziesz dzisiaj do szkoły z Jongdae, macie wspólne zajęcia a Jongin i tak dzisiaj do szkoły nie idzie. - Ciocia podała mi dwa pojemniki na śniadanie, mój i Chena, a jej uśmiech załagodził chęć mordu mojego młodszego kuzyna. - Schowaj swoje śniadanie do torby i jakbyś mogła schować śniadanie Jongdae. Jego plecak leży w przedpokoju obok Twojej torby.
- Jasne, a czemu Młody nie idzie do szkoły?
- Zabieram go na badania lekarskie przed jego turniejem tańca.
- Rozumiem.
Dwie kawy i miskę ryżu później dziękuję za posiłek i z trudem wdrapuję się na moje poddasze. Nakładam na siebie makijaż, a właściwie to jedynie tusz do rzęs bo i tak wszystko spłynie podczas ćwiczeń a to mi nie potrzebne. Chwyciłam podręcznik z którego wieczorem powtarzałam, a raczej miałam powtarzać materiał i chwytając kosmetyczkę leniwie wyszłam prawie gotowa z poddasza. Zeszłam z powrotem na dół, rozczesałam włosy i spięłam je w ciasny koczek z tyłu głowy, po czym schowałam przyniesiony z pokoju podręcznik z biologii wraz z kosmetyczką do torebki.
Chen czekał na mnie w kuchni, praktycznie gotowy do wyjścia. Zawiązałam w pośpiechu buty, chwyciłam leżąca na podłodze torbę i z uśmiechem- nieco wymuszonym, poprzez niewyspanie- wyszłam przed dom. Jongdae wyszedł zaraz za mną i wesoło przywitał się ze swoim przyjacielem, który jak zwykle czekał przed bramką, z tą różnicą, że zawsze było ich dwóch... dzisiaj tylko jeden.
-Gdzie Virus?
-Zaspał. Obudziłem go dopiero.
-No tak, czwartek. A właśnie. - dlaczego on się odwrócił w moją stroną, ja mam dzisiaj niewyjściową twarz... - To jest moja kuzynka Kate.
-Witaj, Byun Baekhyun, bardzo miło mi poznać. - uśmiechnął się do mnie i wyciągnął dłoń, serio...? Uścisnęłam lekko i staram się uśmiechać.
-Cześć, mnie również bardzo miło.
Reszta drogi odbyła się w miłej, luźnej atmosferze i kilku nieśmiałych pytaniach. Szłam cicho, uśmiechając się, udając, że obchodzi mnie o czym mówią i odpowiadałam niepewnie na pytania.
Tak szybko jak było to możliwe, na terenie szkoły odłączyłam się od chłopaków i poszłam zaszyć się chociaż na chwilę w samotności przed zajęciami. To nie tak, że nie lubię wychowania fizycznego... Lubię się ruszać i w ogóle ćwiczyć, ale dla siebie a nie na ocenę. Zawsze byłam jedną z gorszych uczennic, klasowym, ba! Szkolnym pośmiewiskiem. Taka łamaga. Jedyne co mi wychodziło to wszelkiego rodzaju gimnastyki.
Weszłam do damskiej szatni i od razu doskoczyła do mnie Saejin wypytując o jakiegoś Baekhyuna... a chwila to kumpel Chena z którym dzisiaj szłam do szkoły. Najwidoczniej Sae się w nim podkochuje.
- Dziewczyny zostają dzisiaj na sali i mamy gimnastykę, faceci idą grać w kosza na boisku zewnętrznym! - Do szatni wpadła dziewczyna z trzeciej klasy.
- Jak to osobno?
- Stary Lee tak zarządził. Za dwie minuty zaczynamy rozgrzewkę.
Po szatni przeciągnął się głośny jęk niezadowolenia. Ja sama się uśmiechałam, gimnastyka to coś co naprawdę lubię.
Po niewyobrażalnie ciągnącej się rozgrzewce, która trwała raptem 15 minut, nareszcie padło polecenie. Miałyśmy godzinę lekcyjną na ułożenie układu gimnastycznego z użyciem jednego przyrządu. Podczas gdy wszystkie dziewczęta wyginały się i szukały w kantorku hula-hopów, skakanek czy wstążek ja podeszłam powoli do równoważni. Gdybym tylko miała przy sobie baletki.
- Lee sonsaengnim? Czy mogłabym pójść do szatni i zmienić obuwie? Układ gimnastyczny ciężko trenować w trampkach. Chciałabym założyć baletki.
- Ale szybko! Tak na jednej nodze! - Nie dziwię się, że Kai go nie lubi... Naprawdę niesympatyczny typ.
Zostawiłam trampki w szafce, wsuwając na stopy moje ukochane baletki, Od razu co głowy wpadło mi milion pomysłów na układ. A gdyby wpleść w to balet? Szarfa, równoważnia, kilka arabesek i obrotów. Może być ciekawie. Rozważy się to na sali. Zamknęłam za sobą drzwi szatni i wbiegłam na salę gimnastyczną meldując się nauczycielowi. Z kantorka zabrałam szarfę, mimo że nie byłam przekonana co do jej użycia. Gdzieś leciała muzyka a z boiska dobiegały mnie odgłosy grających w kosza chłopaków. Chyba nawet słyszałam Chena wydzierającego się po kimś. Biedni. Postanowiłam porozciągać się nieco bardziej i przywitać się z równoważnią. Trochę po niej pochodzić zanim zacznę skakać i wirować.
Rozciągnięta do granic możliwości rozejrzałam się po sali. Strach w oczach dziewczyn sprawiał, że miałam ochotę się po prostu śmiać. Wszystkie były totalnie zagubione, gorączkowo myślały nad czym kolwiek. Najbliżej mnie na materacach siedziały Hana i Saejin z dziewczynami z klasy trzeciej i namiętnie o czymś plotkowały. Nie wydawało mi się coby gadały o układzie, który miały przygotować. Uśmiechnęłam się do nich i już chciałam podejść do nauczyciela, żeby zdać ten układ i mieć spokój, ale nie. Zawołały mnie do siebie, więc chcąc-nie-chcąc do nich podeszłam. To, że ktoś chce ze mną rozmawiać, wciąż było dla mnie obce.
-Kate! Chodź no tu dziewczę.
- Słucham. - o ja nieśmiała.
- Musimy Cię przedstawić. - Uśmiech Hany mnie w tym momencie przerażał. - Więc tak. To jest moja nowa modelka Katie. Jest nowa w naszej klasie i mimo że jest dziewczyną Kaia to D.O ją bardzo polubił.
- Nie jestem....- oczywiście, że nie pozwoliły mi dokończyć. Do słowa dorwała się Saejin.
- Tak, tak. A tutaj słuchaj i zapamiętaj bo dzięki tym znajomością przejście przez naukę będzie błahostką. Po kolei : Amber, Sunmy i Jucy. Tam gdzieś jeszcze ćwiczą Cheska z Seoyeun tą dwójkę warto zapamiętać... żeby się z nimi nie zadawać, chyba że lubisz popić czy popalić.
- Czy ja wyglądam na taką co lubi pić albo palić? - wywróciłam oczami, co ona sobie myśli.- a teraz wybaczcie, ale chcę to jak najszybciej zdać.
- Kate... ledwo się rozciągnęłaś... - wzrok Saejin upewnił mnie, że chcę to zdać od razu.
- Zdam to, spokojnie. Ja i równoważnia to dobrany duet. - uśmiechnęłam się i wesoło ruszyłam do starego Lee.
Tak właściwie czułam na sobie wzrok wszystkich. Nie, to nie tak,że profesor zwołał wszystkie dziewczyny, żeby oglądały i 'inspirowały się'. Stres przejął nade mną kontrolę i właściwie nie wiedziałam, czy uda mi się wykonać mój układ tak jak go sobie w głowie zaplanowałam. Szarfa leżała płasko na brzegu równoważni. Użyć jej? A może nie.
Na początek coś nieskomplikowanego. Muzyka leciała sobie w tle, kiedy ja spokojnie szłam sobie na rękach. Odbicie, wyprost, mostek, ręce, STILL. Lekki obrót, Point, still, still. Wytrzymaj Katie. ECARTE! Tour de arabesque! Dwie gwiazdy, chwyć szarfę. Przewrót w tył, szarfa się rozwija. Gwiazda na jednej ręce, Pas de chat, pointy z wykorzystaniem szarfy, na koniec może 'poziomka', wyprost do stania na rękach, spokojnie ustawić stopy na równoważni, wykonać piękny mostek, wyprost i szpagat.
Byłam w raju, naprawdę byłam w raju. Dawno nie bawiłam się tak dobrze na równoważni. Podniosłam wzrok, oddech nieco mi przyspieszył a i chyba krew szybciej buzowała. Byłam naprawdę szczęśliwa. Zeskoczyłam na ziemię i coraz mniej pewna siebie spojrzałam na profesora, nie wiedziałam co oznaczała jego zszokowana mina. Bałam się, że zaraz mnie wyśmieje, że wróci mój koszmar z poprzednich szkół. Wszystkie dziewczyny spoglądały na mnie z rozwartymi ustami i wybałuszonymi oczami. Jeju, aż tak źle? No tak, czego się spodziewałaś Kate, zrobiłaś z siebie jak zwykle pośmiewisko. Teraz to cię nikt już nie polubi.
- Panno Choi, zaskoczyła mnie panna. Gratuluję najwyższej oceny. Bardzo proszę pomóc koleżankom, bo podniosła im panna poprzeczkę.
- Oczywiście, dziękuję bardzo!
- A teraz wracać do ćwiczeń! Ruszać te protezy. - Profesor zamilkł na moment spoglądając ponad nasze głowy. - PARK CZYŚ TY ZMIENIŁ PŁEĆ?! NIE WIDZISZ, ŻE NA SALI SĄ SAME DZIEWCZĘTA?! I CO TO MA BYĆ ZA SPÓŹNIANIE SIĘ NA ZAJĘCIA?! KOLEJNY RAZ! JAK SIĘ NAPRATRZYŁEŚ NA KOLEŻANKI TO W TEJ CHWILI NA BOISKO ZEWNĘTRZNE! JESZCZE RAZ SIĘ SPÓŹNISZ A WYŚLĘ CIĘ DO WYCHOWAWCY!
Odwróciłam się, ale jedyne co widziałam to zamykające się drzwi. To pewnie był ten chłopak o którym gadał ChenChen z Baekhyunem.
Dziewczyny na nowo zaczęły ćwiczyć i kombinować nad układem. Co jakiś czas podchodziły do mnie prosząc o pomoc. Dziwnie się z tym czułam, a jednocześnie cieszyłam się, że nie zrobiłam z siebie totalnej idiotki już na samym początku. Gdyby tak mogło być zawsze, byłabym w raju. Z uśmiechem na twarzy pomagałam nie tylko mojej klasie, ale i trzecioklasistkom. Saejin, Hana i Amber stwierdziły, że po prostu mam im pokazać jakiś BANALNY układ, żeby to zdały. Śmiałyśmy się... czułam w kościach, że ta szkoła będzie lepsza. Już miałam przyjaciół.
Zajęcia wychowania fizycznego skończyły się jakoś szybko. Nawet nie zauważyłam, gdy na salę 'wczołgali' się chłopcy a profesor Lee wyrzucił nas do szatni, kolejny raz komplementując mój układ. Ogarnęłam się w miarę szybko, strój sportowy wpakowałam do torby, założyłam mundurek, rozpuściłam włosy i pomalowałam się zakrywając rumieńce. Według planu następne zajęcia mieliśmy w sali biologicznej... ktoś wie gdzie jest sala biologiczna?! No okej, Hana będzie wiedzieć. Zmęczona postanowiłam zjeść sobie chociaż jakiś owoc, ciocia zawsze pakowała czy to jabłko, czy truskawki, a ja z chęcią je zjadałam. Sięgnęłam do torby po pojemnik.... i wyjęłam. Problem polegał na tym, że będąc rano zaspaną, zabrałam śniadanie Jongdae, a on pewnie ma moje... Byłam aż tak zaspana by pomylić NIEBIESKI pojemnik z RÓŻOWYM?! Przecież jak on przy znajomych wyjmie różowy pojemnik w kwiatuszki... przypał... rozejrzałam się wokół i mój wzrok padł na Amber. Przecież jest w klasie z moim kuzynem.
- AMBER URATUJ MI ŻYCIE I POWIEDŹ GDZIE JA ZNAJDE TERAZ CHENA?! - Spojrzała na mnie zdezorientowana.
-Co?
- Chen. Kim Jongdae, mój kuzyn...
- Pewnie z Virusem i Bekonem poszli do sali.- Bo ja wiem gdzie wy macie sale... - Piętro wyżej sala numer 104.
-A sala biologiczna? - odnajdę się, obiecuję.
-Na tym samym piętrze na którym będziesz, za rogiem, sala 124. - Uśmiechnęła się łagodnie. - W razie czego Jongie Cię podprowadzi, albo ja jeśli do tego czasu przyjdę.
- Dziękuję! Ratujesz mi i jemu życie!
Zaśmiałam się i żwawo ruszyłam przed siebie. Do rozpoczęcia lekcji zostało mi jakieś 10 minut, więc miałam nadzieję, że zdążę. Schodami na górę i wyszłam na wprost sali 102, więc musiałam być blisko. Rzeczywiście, sala klasy 3-1 była na prawo, a na moje szczęście Jongdae stał przed klasą rozmawiając przez telefon. Podeszłam do niego uśmiechając się słodko i dając mu znak, że muszę z nim pilnie pogadać. Rozłączył się chwile potem zwracając w moim kierunku.
- Co się stało Katie ?
Przynieś tutaj swój plecak.
- Co? Po co? - jego mina była przekomiczna. Wyjęłam z torby jego pojemnik ze śniadaniem. - Czemu masz moje śniadanie?
Bo Ty masz moje. Byłam zaspana i nie patrzyłam czyj pojemnik gdzie pakuję... - efekt był natychmiastowy. Wbiegł do klasy, po dwóch sekundach wybiegł i szybkim ruchem zamienił pojemniki w swoim plecaku. - Dzięki. To ja idę na biologię. O której kończysz?
- Dzisiaj o 14, ale idę z Virusem. Obiecał dać mi notatki z angielskiego z zeszłego roku. Ale spokojnie, Minseok hyung Cię odbierze. - Uśmiechnął się do mnie i jakoś się uspokoiłam. - Wiesz, gdzie jest biologia?
- Za rogiem, wiem. - Zaśmiałam się idąc powoli tyłem. - Więc do zobaczenia wieczorem w domu! - Odwróciłam się i ruszyłam w poszukiwaniu pracowni.
-Chen, z kim gadałeś? - usłyszałam za plecami roześmiany głos, ale nie odwróciłam się.
Z moją kuzynką.
Jongdae słyszałam gdy wchodził już do klasy, ale ten roześmiany głos... Taki jakby znajomy... Aish, Kate! Opanuj się, nie znasz tutaj nikogo na tyle. Pewnie przypomina Ci głos kogoś z poprzedniej szkoły, albo był to po prostu ten no, Baekhyun? Ledwo znalazłam się pod salą biologiczną zostałam wyrwana z zamyślenia i wciągnięta w żywą rozmowę z dziewczynami z mojej klasy. Tak, ta szkoła jest zdecydowanie lepsza od poprzedniej.
~~*~~
Drogi Junnie.
Martwi mnie, że nic nie odpisujesz, chociaż minął już tydzień. Czy u Ciebie jest aż tak źle? Będę w Makpo za dwa tygodnie, muszę spakować resztę rzeczy. Sam wiesz w jakim pośpiechu się pakowałam. Spotkamy się? Co prawda będę tylko jeden dzień, ale chciałabym iść chociaż na spacer, tak bardzo za Tobą tęsknie.
Wiesz, za mną już tydzień nauki w Seulskim liceum. Naprawdę dziwnie tak, dołączać do zgranej już od roku ekipy, ale przyjęli mnie. Traktują na równi, są bardzo mili i chętnie mi pomagają odnaleźć się w szkole. Pamiętam już imiona wszystkich w mojej klasie, kojarzę wszystkich nauczycieli. Powoli zaczynam zapamiętywać klasę Jongdae - zapoznał mnie ze swoim kolegą Baekhyunem, a żeńską część tej klasy przedstawiła mi Amber. Genialna dziewczyna, wesoła, urocza. Taka trochę chłopczyca, ale uwielbiam spędzać z nią przerwy. Wczorajszy i dzisiejszy dzień spędziłyśmy na plotkowaniu. Obiecała, że przyjdzie na jutrzejszą sesję, którą będzie mi robić Hana, ale o tym za chwilę. Klasa Jongina... tam znam też kilka osób, ale to głównie dlatego, że zapomniał dzisiaj śniadania, które zapakował mi do torby... z tymi pudełkami też mamy wesoło. Wczoraj pomyliłam pudełka moje i Jongdae, a dzisiaj Kai wpakował mi dwa do torebki.
Tak naprawdę jest tutaj o wiele lepiej niż sądziłam, że będzie mimo tego że brakuje mi Ciebie. Może i mam znajomych, mam z kim się pośmiać, ale większość czasu i tak spędzam nad książkami. No oprócz środy, w środy wieczorem mam zajęcia z baletu! Dostałam się do grupy średnio-zaawansowanej już po pierwszych zajęciach! Wreszcie mogę wrócić do tego co kocham. Nawet nie wiesz jak się z tego cieszę. No i mama z Hyun-su nie mają nic do gadania. Co z tego, że zabronili mi baletu w Makpo. Tutaj ich nie ma!
Po wczorajszym pokazie moich umiejętności na wfie, Hana wpadła na genialny pomysł – kolejnej sesji. Chce mnie ubrać w gorset baletowy, tutu i puenty i fotografować mnie jak tańczę. Ten akurat pomysł bardzo mi się podoba. A jutro. Obiecałam jej tą nieszczęsną sesję. Właściwie, sama wciąż się zastanawiam, dlaczego? Przecież ja nie jestem na tyle pewna siebie, żeby pozować do zdjęć. Dobrze wiesz, że nie jestem modelką, mimo że mama bardzo tego by chciała. Mam ledwo 154cm wzrostu. Fakt, faktem że ciągle rosnę, ale myślę, że więcej niż 160 mieć nie będę. Zresztą w cztery lata urosnąć 6cm to będzie wyczyn. Mama pewnie już przygarnęła do domu jedną z tych swoich modelek, prawda? Minhee albo Danbi... Danbi na pewno u niej przesiaduje, albo nawet pomieszkuje. Mama ją uwielbiała, zawsze. Wolała ją niż mnie za córkę, pamiętasz? Zresztą, Bi to zamknięta historia, mam nadzieję.
Junnie! Napisz mi co u Ciebie, bo moje maile są tak chaotyczne. Właściwie wszystko wokół mnie to chaos kontrolowany, Ty zawsze potrafiłeś pomóc mi się ogarnąć!
Tak cholernie tęsknie. Zadzwoń chociaż, napisz smsa... jeśli chcesz zmienię numer i zapiszesz sobie mnie jakoś inaczej niż ' ~~Noona ♥~~' wtedy Twoja mama się nie zorientuje. Kupię nowy numer i się odezwę, dobrze?
Kocham Cię Bunnie.
Jedz dużo, ucz się dobrze, dbaj o zdrowie. Uważaj na siebie.
XOXO
Noona ♥
~~*~~
W sobotni poranek obudziłam się z nadzieją, że na dworze jest ulewa, grad, śnieg … COKOLWIEK. Niestety, na moje nieszczęście świeciło piękne słońce, dając idealne delikatnie światło do zdjęć. Naprawdę obiecałam, że wezmę udział w sesji Hany? Jongin-ah, dlaczego mnie nie powstrzymałeś?
Usiadłam na łóżku przypominając sobie mój sen. Śnił mi się Junnie, który krzyczał w obcym dla mnie języku, krzyczał na mnie a ja nie wiedziałam dlaczego. Co złego Ci zrobiłam Junhong? Nie podobał mi się język w którym krzyczałeś, a jednocześnie tak bardzo go lubiłam. Czy to możliwe, że krzyczał po chińsku? Hongie przecież nie zna chińskiego. Jak krzyczał zaczął mnie gonić, a ja przerażona uciekałam, tak jakby to nie Junhong mnie gonił. Potknęłam się i upadłam. To była uliczka, którą idzie się do parku, ta gdzie mur porasta takim ładnym zielonym bluszczem. Było ciemno, chciałam wstać i uciekać dalej. Ledwo się podniosłam ktoś szarpnął mnie za ramię, potem mnie uderzył. Jeden mnie trzymał drugi mnie bił i kopał. Czułam jak łamie mi kości, jak leci mi krew, ale uciekała mi świadomość... a później nagle zrobiło się tak pięknie jasno, spokojnie. Nic mi nie było. Siedziałam na podłodze, a ku mnie wyciągnięta była dłoń. Chwyciłam ją, ten ktoś pomógł mi wstać. I usłyszałam ten głos. Ten boski głos, głęboki, pociągający. Ten głos działał na mnie kojąco. Przepraszam, tak szybko wchodziłem, nie chciałem. Nic pani nie zrobiłem? Wszystko w porządku? Człowieku kim jesteś i dlaczego Twój głos śni mi się po nocach. Chciałabym spokojnie spać, a nie budzić się rozkojarzona... No dobra po takim śnie każdy byłby rozkojarzony. Ktoś mi wyjaśni czemu miał służyć ten sen? Jakieś głębsze przesłanie, czy po prostu od taki koszmar z boskim zakończeniem? A może... poznam mojego boskiego przystojniaka z genialnym głosem dopiero jak umrę? Szkoda czasu na głupie myślenie.
Zegar wskazywał dopiero dwadzieścia po siódmej. Mogłam spać jeszcze godzinę, ale byłam wyspana jak mało kiedy. Może to stres sesją, a może to przez ten sen nie miałam ochoty na dalsze wylegiwanie się w łóżku. Wygrzebałam się spod kołdry, przeszukałam szafę w celu odnalezienia jednej z sukienek, hm... a może ja jej jeszcze nie przywiozłam z Makpo? Właściwie całkiem możliwe. Wybór padł na jeansową spódniczkę, kolorowe rajstopy i najzwyklejszy czarny t-shirt. Zabrałam ubrania ze sobą do łazienki, odłożyłam na półkę i postanowiłam skorzystać z dodatkowej godziny i wziąć długą odprężającą kąpiel. A przy okazji pofantazjować o tym nieziemskim głosie nawiedzającym mnie w snach. Kto mi zabroni.
Ledwo weszłam pod prysznic i puściłam wodę to mój telefon zaczął świrować. Kto normalny dzwoni do mnie w sobotę przed ósmą rano?! Przecież wiadomo powszechnie, że zwykle o tej porze śpię...
Ciepłe strumyki wody spływały po moim ciele a ja z każdą sekundą czułam się cudowniej. Miło, ciepło, przyjemnie. Można się odstresować i wyciszyć. I przede wszystkim wygrzać. Co jak co, ale ja lubię ciepło. Ciepło, ciepełko, gorąc. Bo szczęśliwa Kate to Kate, której jest ciepło. Zapamiętajcie sobie ludu.
Po wyjściu spod prysznica szybko się ubrałam i zabrałam za suszenie włosów. Tej czynności nie lubię, bo zajmuje w cholerę dużo czasu. Pocieszającym był fakt, że wystarczyło jeszcze się pomalować i byłam gotowa na starcie ze światem. I tak wiem, że Saejin mnie przemaluje i przebierze po swojemu według wizji Hany, ale jakoś musiałam wyglądać, żeby do nich iść... Jongin-ah zaśpij, nie zaprowadzaj mnie tam, proszę.
Gotowa na starcie ze światem ( a także z innymi ludźmi) niepewnie zeszłam na dół. Nie miałam pewności czy w sobotę ciocia też wstaje tak wcześnie, jak w ciągu tygodnia.
-Już nie śpisz Skarbie? - uśmiech tej kobiety poprawiał mi nastrój zawsze, chociaż nie wiem jak źle by było.
-Dzień dobry Ciociu. - podała mi kubek z kawą. Jak ona wie czego potrzebuję. - Nie już nie śpię. Obiecałam koleżance, że zapozuję jej do zdjęć.
-Pewnie Hanie? - Uśmiechnęła się wracając do krojenia papryki. - Na pewno zrobi Ci przepiękne zdjęcia, ma dziewczyna talent. W salonie na półce są zdjęcia chłopców, zobacz sobie. Wszystkie robiła Hana.
-Wooo. - Jeśli moje zdjęcia będą tak ładne, to nie ma czymś się martwić. - Ciociu, może ja Ci pomogę ze śniadaniem?
Ponownie jej uśmiech osłodził mi dzień. Razem przygotowałyśmy posiłek plotkując na wszelkie tematy. Opowiadałam jej jak minął mi tydzień, jak wiele różnic dostrzegam między życiem w Makpo a w Seulu.
Ciocia była dla mnie jak druga mama, to do niej biegałam z każdym problemem, dopóki kontakt się nie zerwał. Czasami miałam wrażenie, jakby to ciocia była mi bliższa, przecież to ona poświęcała mi najwięcej czasu i to z nią mam najwięcej zdjęć z dzieciństwa. Z nią i Jonginem. Wujek Hyunseung też był mi bliższy niż Hyun-su... Hyun-su był moim tatą, ale nigdy nie mówiłam do niego tato, to zawsze był Hyun-su, albo 'chłopak mamy'.
Wracając jednak do Cioci, wiedziałam, że jej mogę powiedzieć o wszystkim... tylko nie o chłopaku z kawiarni z boskim głosem. Ten szczegół zwinnie omijałam i unikałam jak ognia.
Moi kuzyni zwlekli się na śniadanie chwilę po dziewiątej, najdłużej oczywiście zbierał się Kai, bo on tak po prostu miał. Rzucił pod nosem coś co miało chyba przypominać 'dzień dobry', ciekawe dlaczego jest niewyspany. Podobało mi się to, że jak zwykle śniadanie jedliśmy wspólnie, po tygodniu bardzo się do tego przyzwyczaiłam, to było takie... no rodzinne. Mama i Hyun-su nie mieli na to nigdy czasu, więc nie byłam do tego przyzwyczajona, wolałam być sama niż z nimi. Nie. Wolę spędzać czas z ciocią i kuzynami niż być sama.
Po śniadaniu pomogłam pozmywać i posprzątać, tak czy siak musiałam czekać aż Jonginnie się zbierze i ogarnie, w końcu miał mnie zaprowadzić do Saejin. Sam umówił się z Taeminem na jakieś treningi czy coś, byli w jednej sekcji tanecznej, więc musieli razem trenować. Modliłam się, żeby zbierał się wolniej, żeby mnie nie zawołał...
-NOONA! Jesteś gotowa?!
Dzięki Kai, teraz już wiem, że na pewno będę na czas.
____________________________
*écarté -poza tańca klasycznego, w której ciało tancerza rozciągnięte jest po przekątnej, noga podniesiona jest w bok (a la seconde(dosłownie „na sposób drugi” czyli w pozycji drugiej. Wyrzucenie nogi a la seconde oznacza tyle, co wyrzucenie jej do boku na dowolną zadaną wysokość.), tułów odgięty od podniesionej nogi, ręka odpowiadająca podniesionej nodze znajduje się w III pozycji, druga ręka jest w II pozycji, głowa odwrócona jest w stronę nogi podniesionej (é. w przód) lub od niej (é. w tył).
(Jebany telefon. próbuje dodać ten komentarz juz 3 raz)
OdpowiedzUsuńHeheh. 'wziąć długą odprężającą kąpiel. A przy okazji pofantazjować o tym nieziemskim głosie nawiedzającym mnie w snach.'
Hehehe. ja wiem, ja wszystko wiem :vvv
przy opisywaniu zamiany pudełek na śniadanie zgubiłam się i musiałam czytać 4 razy żeby pojąć sens XDD I juz nie mogę się doczekać szalonej sesji zdjęciowej :33
Loffkey ♡♡
hyhyhyhy też się nie mogę doczekać sesji i bóstwa, które z Ciebie zrobię <3
OdpowiedzUsuńChanyeol jak zwykle musiał mieć ,,wielkie wejście" XD i to skrzętne unikanie spotkania z nim, pani Twórczyni :>>
I zostałam opisana! <3
PS: serio sprawiam wrażenie wszystkowiedzącej? ^^'
głos w snach, no no... ^_^
OdpowiedzUsuńkurcze, czemu notki dodajesz tak rzadko? ;;
ja nie mam co czytać, więc czytam po raz kolejny wszystkie notki ;;